sobota, 10 listopada 2012

otwarcie galerii handlowej

Podobno cały swiat to siłownia.

I jak się głębiej nad tym zastanowiłam, to faktycznie! Dzis przytoczę małą historyje z otwarcia nowej galerii w moim mieście.

Aż takim kamikadze nie jestem, żeby iść w dniu otwarcia, życie mi jeszcze miłe, więc wybrałam się dziś, gdy myślałam, że każdy już widział, pomacał i można spokojnie iść cos kupić.

A tu niespodzianka! Ludzi nadal pełno i wytrwać w takim spędzie to cud! Chciałam uciekać, ale że mój facet napalił się, że dziś kupi sobie dżinsy to weszliśmy do środka a tam człowiek na człowieku! :/ Jakaś załamka po prostu.

Chyba do każdej przymiezalni kolejka conjamniej 5 metrowa. W kabinach tylko coniektórzy spokojnie przyglądają się czy dany ciuch na nich dobrze leży, większość w pospiechu przymierza bluzki, sukienki,spodnie swetry itd.

Pomyślałam, ze skoro już tam jestem to i ja coś sobie zakupie no i padło na rajstopy. Weszłam do sklepu, gdzie spadł na mnie jakiś łuk z balonów[ wciąż trwają promocje i wciąż widnieje dekoracja z otwarcia], ok,ok, przeżyję , wchodze więc dalej, ale nie można było dopchać się do półki. Przede mną w szeregu stały panie i wyrywały sobie z rąk rajty w super korzystnej cenie-po 3 zł za sztukę! Okazja jak nic, ale jak tu się dopchać?? Pani, która stała za mną, nie zastanawiała się głupio jak ja, tylko wyciągneła ręke przeze mnie i przez szereg tych pań przy regale, wyrywajac jednej "swój rozmiar". To za dużo jak dla mnie i odpuściłam okazyjne rajty, niestety wyjscie z tego spędu też łątwe nie było. Wszyscy prą do przodu, nie chcą przepuścić. Ktoś zgubił szalik, ktoś rękawiczkę, a jeszcze inna osoba dziecko [!] , ciekawe czy mama zauważyła brak potomstwa w wózku?

Wylazłam stamtąd, poszłam oblukac buty. Tych nigdy za wiele więc szukam. I znalazłam, ładne, rozmiar może być dobry, więc szukam miejsca, by je zmierzyć. No i zapomnij. Wszystkie pufy zajęte jeśli nie przez mierzące buty panie to przez znudzonych facetów, albo zgrzane dzieci. Przy regale też ciężko cokolwiek przymierzyć, bo ktoś przechodzi, nie patrząc, że stoisz łapie za karton tuż za tobą, albo zwyczajnie ma cię gdzieś i idzie dalej.

Szok, po prostu szok. Pierwszy raz w życiu widziałam taki zakupoholizm na żywo. Dzieci ganiają, za nimi biegają rodzice, dorośli koczują na stoliki przy strefie z jedzeniem/piciem by choć na chwilę odsapnąć po zakupowym szale, są przepychanki w najdłuższych kolejkach do przymierzalni z nieśmiertelnym "pan tu nie stał" , ludzie wyrywają sobie z rąk rzeczy.

Nigdy więcej nie pojadę do jakiejś galerii predziej niż 2 miesiące od otwarcia. Promocje promocjami, ale to co się tam dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie.

No ale. Mój mąż kupił sobie porządne dżinsy w mega korzystnej cenie. A drugą parę dostał za 1zł :] Więc jednak warto było.