ileż to razy mówiłam rzucając dietę w kąt " a co tam, należy mi się"!
A to ciastko,a to czipsy, lody, trzecia kolacja itd
Dziś "należał mi się" fast food:] Ale czy fast food robiony w domu to wciąż fast food?:]
Tak, wiem, wiem, osoba wyglądajaca tak jak ja nie powinna chwalić się na blogu poświęcoym odchudzaniu, że na obiad wciągnęła hamburgera...
No to się nie przyznaje, że wciągnełąm w sumie dwa...
i to z porcja frytek.
czy mi się tak super należał teh hamburger? Pewnie nie, ale miałam ochotę to "se zjadłam". Nie mam zamiaru "walczyć". Odchudzam się bez spinania, zajmuje mi to więcej czasu, ale jestem szczęśliwa.
Rower wszedł mi już w krew, pedałuję prawie codziennie przez godzinę i widzę zmiany na nogach:) W końcu!
Postanowiłam, że nie będe się ważyć, ani mierzyć przez jakiś czas, wolę po prostu widzieć zmiany po ciuchach.
Ostatnio spotkałam się z koleżanką, wcześniej widziałyśmy się w grudniu i zapytała mnie jaką dietę stosuję, ze "tyle schudłam". A ja nie stosuję w sumie żadnej.
I odkryłam, że mam ze sobą zajebisty problem, bo chyba nigdy nie poczuję się szczupła. Dziś odkryłam, że zmieściłam się w płaszcz kupiony wieki temu, w rozmiarze S [ na moje ślepe oko to rozmiar conajmniej 38-tak dla scisłości], który jesienią otrzymał ode mnie etykietę "nigdy się w nim już nie dopnę, do oddania" -a dziś mam jeszcze mały zapas luzu. Przymierzyłam też inne spodnie "do oddania" i też luz, a ja wciąż myślę o sobie "mega grubas".
Nigdy chyba sama przed sobą nie przyznam, że schudłam. Słyszę coraz więcej komplementów, ale w nie nie wierzę.
Dzisiejszy hamburgerowy obiad ciągle czuję w żołądku, czekam więc na FAKTY, żeby popedałować.
Czuję już wiosnę, chce mi się ciepła i zieleni.Tymczasem powoli szykuję się do świąt!