czwartek, 28 marca 2013

weź się zima...

jest ktoś, komu się ta zima jeszcze podoba???

Tak, to ja! :] bo jeszcze nie schudłam na tyle,by ze spokojem zrzucić grube swetry :P

"Na szczęście" zima nie odpuszcza i mam jeszcze trochę czasu;)
A tak wygląda moje miasto zimą:
zdjecia z niedzielnego spaceru:




I mój ulubiony pan dający radochę nie tylko dzieciom :]


ale spokojnie, krokusy już się pojawiły, więc wiosna na pewno przyjdzie lada dzień
No to Wesołego!

piątek, 22 marca 2013

jak zmotywować faceta?

fatec mi zdziadział i za nic w świecie nie chce się poprawić.

Przytył strasznie, ale tego "nie widzi" i wciąż uważa, że wszystko jest ok. 

Na początku robiłam aluzje, ale szybko się przekonałam, że faceci faktycznie ich nie łapią, więc konkretnie powiedziałam, że przytył i fajnie by było, gdyby coś z tym zrobił- >W sensie zaczął się ruszać.

A on nic. Czym go zmotywować? Mam się popłakać, czy co?:P


A ja sama zaczynam nawalać. A wiąże się to z otrzymywaniem komplementów, od coraz większej ilości osób słyszę, że schudłam i zaczyna się "a co tam! jeden kawałek ciasta mi nie zaszkodzi"

Już ze 3 razy w życiu mi tak te ciastka "nie zaszkodziły", że dobijałam do 70kilku kilo! Ale tym razem do tego nie dopuszczę. Pilnujcie mnie. Nie zaszkodzi.

sobota, 16 marca 2013

"należy mi się"

ileż to razy mówiłam rzucając dietę w kąt " a co tam, należy mi się"!

A to ciastko,a to czipsy, lody, trzecia kolacja itd

Dziś "należał mi się" fast food:] Ale czy fast food robiony w domu to wciąż fast food?:]
Tak, wiem, wiem, osoba wyglądajaca tak jak ja nie powinna chwalić się na blogu poświęcoym odchudzaniu, że na obiad wciągnęła hamburgera...
No to się nie przyznaje, że wciągnełąm w sumie dwa...
i to z porcja frytek.




czy mi się tak super należał teh hamburger? Pewnie nie, ale miałam ochotę to "se zjadłam". Nie mam zamiaru "walczyć". Odchudzam się bez spinania, zajmuje mi to więcej czasu, ale jestem szczęśliwa.

Rower wszedł mi już w krew, pedałuję prawie codziennie przez godzinę i widzę zmiany na nogach:) W końcu!

Postanowiłam, że nie będe się ważyć, ani mierzyć przez jakiś czas, wolę po prostu widzieć zmiany po ciuchach.

Ostatnio spotkałam się z koleżanką, wcześniej widziałyśmy się w grudniu i zapytała mnie jaką dietę stosuję, ze "tyle schudłam". A ja nie stosuję w sumie żadnej.

I odkryłam, że mam ze sobą zajebisty problem, bo chyba nigdy nie poczuję się szczupła. Dziś odkryłam, że zmieściłam się w płaszcz kupiony wieki temu, w rozmiarze S [ na moje ślepe oko to rozmiar conajmniej 38-tak dla scisłości], który jesienią otrzymał ode mnie etykietę "nigdy się w nim już nie dopnę, do oddania" -a dziś mam jeszcze mały zapas luzu. Przymierzyłam też inne spodnie "do oddania" i też luz, a ja wciąż myślę o sobie "mega grubas".

Nigdy chyba sama przed sobą nie przyznam, że schudłam. Słyszę coraz więcej komplementów, ale w nie nie wierzę.

Dzisiejszy hamburgerowy obiad ciągle czuję w żołądku, czekam więc na FAKTY, żeby popedałować.

Czuję już wiosnę, chce mi się ciepła i zieleni.Tymczasem powoli szykuję się do świąt!




sobota, 2 marca 2013

jedziemy z tym koksem

.. i to dosłownie.

Koks to ja, albo mój tłuszcz, skumulowane sadełko -jak kto woli.
A jedziemy dlatego, gdyż wzbogaciłam się o nowy "wieszak na ubrania", oto on:




Przedstawiam Wam mojego nowego przyjaciela:)

I-żeby nie było, że się chwalę, a nie mam czym. Że stoi nieużywany i zbiera się na nim kurz, co to to nie! Ja na nim naprawdę jeżdzę! Od chyba tygodnia.

Musze go wykorzystać na maksa, bo niestety nie należy do mnie, jest pożyczony na miesiąc.

Także mam mało czasu na sprawdzenie, czy z moim słomianym zapałem rower treningowy ma szanse pozostać rowerem, czy jednak przyjdzie czas wieszania na nim ciuchów...

Na razie odwieszam na nim tylko ręcznik i rower jeszcze nie zdążył obrosnać kurzem. Pedałuję na nim i myślę, ile km musi upłynąć zanim odważę się bez skrępowania odsłonić nogi. Moje słoniowate nogi. Osobiście lubię słonie, podobają mi się, są takie wielkie, czuję przed nimi respekt. Może moje nogi też się jednak komuś podobają?


Tak! Jeszcze będę "niezłą foczką".