niedziela, 20 stycznia 2013

Od pierwszego stycznia spinałam poślady i ostro ruszyłamz dietą, już bez wymówek, świadomie wiedząc o co walczę i chyba w końcu wybrałam najlepszy moment. By odchudzać się dla siebie, a nie dla innych, by ktoś mnie podziwiał, by koleżankom opadła szczena, by to, by tamto.

Jest mi lżej i całe to śmieszne odchudzanie o wiele lepiej mi wychodzi. Czemu śmieszne? Bo nie czuję, ze jestem na jakiejś diecie. Ćwiczenia nie kojarzą mi się z przykrym obowiązkiem. Teraz rozkoszuję się możliwościa skakania bez zadyszki, skłonami, które wcześniej były wyzwaniem przez mój brzuch, ciesze się z poprawy kondycji i radością czerpaną z wysiłku fizycznego.

Nie ograniczam się również jakoś specjalnie z "niedozwolonymi" produktami. Nie istnieje dla mnie w tej chwili coś, czego mi nie wolno.
Nauczona doświadczeniem- gdy powiem,ze mi czegoś NIE WOLNO, automatycznie mam na to ochotę 24godziny na dobę. Dlatego, jem białe pieczywo kiedy chcę, pozwalam sobie sięgać po słodycze kiedy chcę.. a że wolno mi jeśc, to zazwyczaj nie mam na nie ochoty:)

Proste? Ważne, ze działa!!

Za mną prawie 3 tygodnie solidnego odchudzania, czas więc na małe podsumowanie:

-za mną 11 treningów z Killerem
- 3 foliowania [mało! do poprawy]
-ograniczenie do 1 kawy dziennie [największy sukces jak dla mnie]
-codziennie wklepuję balasam ujędrnaijący do biustu [CODZIENNIE!]
- ze 3 razy w tygodniu balsamuję całe ciało, ale codziennie po kąpieli balsamuję przynajmniej uda brzuch i pośladki balsamem ujędrniającym
-słodycze tylko w niedzielę do kawki
- niedzielny wieczór to wieczór SPA - peeling całego ciała, balsam od stóp do głów, maseczka na włosy, twarz itd itp -to mój czas relaksu, pielęgnacji i szykowanie ciała na następny tydzień pracy:)
Pod spodem mój styczniowy kalendarz z aktywnością.
zielony-Killer, bledszy zielony -inne ćw, czerwony- wizyta u babci;)szaleństwo















co nie wyszło:
- codzienne poranne rozciąganie-taki ambitny plan był,ale odpuszczam, wolę pospać 5 min dłuzej
-body wraping- no cóż....:]
-regularne posiłki w pracy
-codzienne notowanie jadłospisu :/ wiem,że byłoby to pomocne, ale [póki co mój np dzisiejszy jadłospis wyglada tak:
nie jest precyzyjny, nie określa ilosci, godzina tez jest około, ale z kazdym dniem będę starała się bardziej, obiecuję:)

Podsumowując- może rewelacyjnie nie jest, ale najważniejsze, ze jestem zadowolona, czuję się lepiej, spodnie, ktore osttanio ledwo dopinałam stały się luźniejsze, mam więcej energii i radości.




wtorek, 15 stycznia 2013


Lubię moje nowe sportowe życie:) Już mi powoli wchodzą w nawyk wieczorne ćwiczenia. Ciekawe czy coś spadło z obwodów, postanowiłam, że zmierzę się dopiero za około tydzień:]

Już nie mogę się doczekać.

Strasznie wywaliło mi niestety cellulit:/ Uda sa porównywalne pewnie do ud mojej babci:/ Są rozlazłe i toatlnie bez mięśni. I tłuszcz spada mi już nawet na kolana:/ oj zaniedbane sa moje nogi na maksa. Zastanawiam się, czy uda mi się je kiedykolwiek wyszczuplić. Ciekawe jak to jest mieć szczupłe nogi ;-)



niedziela, 6 stycznia 2013

poprawa i ciasto bez mąki

W nawiązaniu do poprzedniej wiadomości- zawziełam się i potrafię zrobić już po 2 powtórzenia serii 8, czyli bójcie się moje boczki! Nadchodzę!:P

Wczoraj i dziś zero ćwiczeń, bo byłam Perfekcyjną Panią Domu i wszytskim usługiwałam- mieliśmy gości i musiałam się popisać jak to fantastycznie gotuję i robię przyjęcia.

Inspekcją był nie byle kto, bo moja teściowa:]

Ale mniejsza o to.

Podam wam fajny przepis na ciacho , TORT ORZECHOWO MIGDAŁOWY:

Masa orzechowa
-250g zmielonych orzechów włoskich
250g cukru pudru
10 żółtek
1 łyżka kakao
2 łyżki mleka

Masa migdałowa
250g zmielonych prażonych migdałów
1 1/2 szkl cukru pudru
10 białek
sok z połówki cytryny
szczypta soli
4 biszkopty [starte na tarce]

Masa orzechowa- żółtka utrzeć z cukrem, dodać mleko wymieszane z kakao, dodać orzechy i wymieszać. Wlać do tortownicy

Masa migdałowa- Białka ubić z cukrem pudrem i solą na sztywną pianę. Dodać biszkopty,  zmielone migdały i sok z cytryny.  Wszystko wymieszać i wylać na masę orzechową.

Pieczemy ok 50 min w 170 stopniach.

Pycha!
Tu będzie zdjęcie, jak tylko blog zacznie porządznie działać, bo nie mogę dodać zdjęcia:/

Obiecałam sobie że zważę się i zmierzę dopiero za 3 tygodnie, ale już czuję, że schudłam. Fajnie zarysowała mi się talia:) Niestety uda nadal straszą, ale wszystko przede mną.

Zrobiłam sobie fajny ćwiczeniowy kalendarz, pochwalę się nim pod koniec miesiąca:)

wtorek, 1 stycznia 2013

Petardy i inne takie

W związku z tym, że Nowy Rok i w ogóle, postanowienia i takie tam ... i ja ruszyłam dupsko.

Od kilku dni ćwiczę z Ewą Chodakowską, na tapetę poszła poniższa płyta:

i o ile niektóre serie wykonuję z łatwością, inne średnio, to seria nr 8 nie podchodzi mi nic,a nic!! Zniechęcam się zamiast motywować, bo w ogóle nie potrafię nawet "stać" [?] w takiej pozyji! Tylko się wkurzam, licząc na to, że i tak spalam wtedy kalorie:/

Ktoś wykonywał te serie? Po ilu razach uda mi się wykonać chociażby 2 powtórzenia??

Dziś już robiłam w czasie 8 serii zupełnie inne ćwiczenia na boczki, ale chyba nie o to chodzi... chcę się nauczyć je robić, a nie wychodzą mi nic, a nic.

Poza tym lubię liczbę 13 i po kościach czuję, że 2013 rok będzie dla mnie szczęśliwy!:)