sobota, 22 czerwca 2013

trochę pokory

Zaniedbałam mojego bloga, ale wiąże się to z ćwiczeniami pełną parą.

otóż od 3 tygodni robię coś, o co siebie w życiu bym nie podejrzewała- chodzę regularnie do klubu fitness! Minimum 4 razy w tygodniu, gdzie konkretnie dają mi popalić.

I własnie odkryłam, że ćwiczenia typu crossfit to jest to, co tygryski lubią najbardziej! Mimo,że nie mam kondycji, mimo, że podczas podskoków moje ciało skacze sobie i faluje jeszcze jakiś czas po zakończeniu ćwiczenia, mimo, że pot mi spływa po gaciach i że po każdych zajęciach obiecuję sobie, że więcej tam nie przyjdę- ja wracam i to z uśmiechem, czekając na każdy dzień treningu tak, jak kiedyś czekałam na porządnego hamburgera z frytkami- z utęsknieniem!!!



Wczoraj miałam jednak nieziemskie załamanie, gdyż okazało się,ze absolutnie nic nie zleciało mi z wagi, poczułam się oszukana i rozczarowana: to ja tu zapierdalam jak mały parowozik, a przez bite 3 tygodnie nie zleciało mi nic??? Miałam tylko informację, że 1kg tłuszczu zamieniło się w kilogram mięśni.
A ja marzę, by ważyć mniej. Po prostu. Chciałabym chociaż,zeby była 6 z przodu. Czy to tak dużo? No i się podłamałam, miałam już zapić smutki browarem a najlepiej od razu zagryźć czipsami.

Na szczęście chyba ostatnia szara komórka do mnie przemówiła i sobie odpusciłam. Zaakceptowałam fakt, że chyba nigdy nie będę drobniutka i nie będę miała nóg do nieba. Może w moim przypadku potrzeba po prostu wiecej czasu na wszystko. I postanowiłam, że po prostu będę czerpac radość z bycia aktywną, cieszyć się z kazdego wykonanego treningu, a moje ciało w końcu mi za to podziękuje.

A dziś wstałam i dla pozbawienia się osttanich złudzeń postanowiłam zaktualizować pomiary i spotkała mnie super nagroda: Spadło mi łącznie 10 cm w porównaniu do pomiaru osttaniego, z czego aż 5 cm ubyło i z brzucha!:)

Życie jest piękne!

2 komentarze:

  1. Dokładnie do tych samych wniosków dziś doszłam... nie patrzeć ślepo w cel, nie myśleć o nim obsesyjnie, tylko cieszyć się wszystkimi korzyściami i przyjemnościami jakie daje dbanie o siebie, jedzenie z głową i aktywność fizyczna. Najpierw szczęście, efekty przyjdą same:)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja to chyba nigdy nie będę czerpała mega przyjemności z aktywności fizycznej... Może, gdybym była mega zgrabna i miała to robić dla przyjemności i zabicia czasu...
    Na obecną chwilę jestem opętana obsesją chudnięcia i niestety nie potrafię cieszyć się z tego, że muszę codziennie upocić się na treningu jak świnka...

    OdpowiedzUsuń