Aktualizacja cyferek
Mało rzeczy jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi w sobotę. Sobota to sobota i jako mój ukochany dzień tygodnia z góry skazany jest na sukces.
Dziś wstałam, luknęłam za okno, stwierdziłam,ze nie pada i postanowiłam szybko czmychnąć na dwór,zeby pobiegać chociaż pół godzinki. Wybiegłam i po dosłownie 2 minutach było gwałtowne oberwanie chmury:( no to się schowałam pod jakimś daszkiem i czekam, bo może to chwilowe. W międzydzasie niewiadomo skąd pojawił się koło mnie Pan Menel. Szkoda, że potencjalni pracodawcy nie widzą we mnie tej samej osoby co on - "pani kierownik, poratuje pani 50groszami? da szefowa?"... był na tyle upierdliwy, że podbiegłam pod inny daszek. I postałam tak chwilę, stwierdziłam, że nie ma sensu i postanowiłam wrócić. Biegnąc w stronę domu mijam parking, z którego jakiś mądry i bardzo spieszący się facet wyjechał z prędkością znacznie przekraczajacą tą dopuszczalną i by mnie potrącił. Odskoczyłam, ale poślizgnęłam się na błocie, wylądowałam w kałuży i teraz strasznie boli mnie kostka.
Także miało być pięknie, a wyszło jak zawsze;]
Ale to nic. Sobota to sobota i na pewno jeszcze będzie fajnie.
Szkoda tylko, że tak pada, miałam zamiar dziś wyjść na długi spacer i pozachwycać się pięknej polskiej złotej jesieni. Drzewa są piękne, takie kolorowe. Jesli nie dziś, to może jutro się uda.
Będzie dobrze;) Głowa do góry!
OdpowiedzUsuńdobrze, ze waga spada. tylko te obwody molgyby tez nieco bardziej ruszyc,nie? dodalyby Ci jeszcze skrzydel pewnie :)
OdpowiedzUsuń