sobota, 2 marca 2013

jedziemy z tym koksem

.. i to dosłownie.

Koks to ja, albo mój tłuszcz, skumulowane sadełko -jak kto woli.
A jedziemy dlatego, gdyż wzbogaciłam się o nowy "wieszak na ubrania", oto on:




Przedstawiam Wam mojego nowego przyjaciela:)

I-żeby nie było, że się chwalę, a nie mam czym. Że stoi nieużywany i zbiera się na nim kurz, co to to nie! Ja na nim naprawdę jeżdzę! Od chyba tygodnia.

Musze go wykorzystać na maksa, bo niestety nie należy do mnie, jest pożyczony na miesiąc.

Także mam mało czasu na sprawdzenie, czy z moim słomianym zapałem rower treningowy ma szanse pozostać rowerem, czy jednak przyjdzie czas wieszania na nim ciuchów...

Na razie odwieszam na nim tylko ręcznik i rower jeszcze nie zdążył obrosnać kurzem. Pedałuję na nim i myślę, ile km musi upłynąć zanim odważę się bez skrępowania odsłonić nogi. Moje słoniowate nogi. Osobiście lubię słonie, podobają mi się, są takie wielkie, czuję przed nimi respekt. Może moje nogi też się jednak komuś podobają?


Tak! Jeszcze będę "niezłą foczką".


3 komentarze:

  1. ja kupilam sobie orbiterek i tez jade z Tobą ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bym chciał rowerek albo orbitrek ale nie mam miejsca już :/ Powodzenia w jeździe :) Zasuwaj tam ostro :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super sprawa taki rowerek, teraz to juz nie ma wymowki , ze zimno albo ze pada;]

    OdpowiedzUsuń