środa, 10 lipca 2013

czego pragniesz, czego chcesz

Uffff...chciałoby się spuścić powietrze i przez chwilę odpocząć. Nie myśleć. O ćwiczeniach. Diecie. Pracy. Im więcej ćwiczę, tym bardziej myślę o "odchudzaniu" nie jako zmianie nawyków, zmianie na zawsze, ale własnie jako o DIECIE. A być na diecie to ja nie lubię. Już samo słowo kojarzy mi się z jedzeniem bezpłciowego jedzenia i wiecznym nieszczęściem z powodu burczenia w brzuchu. Popadam w paranoję, mam ostanio mało czasu i zaczynam sama siebie irytować. Aha,i jednak stwierdzam, że to gówno prawda, że niby nie przejmuję się stojącą jak zaklęta w miejscu wagą. Przejmuję się i to bardzo. Kurwa. Nie po to zapierdalam na zajęciach 4-5 razy w tygodniu by ciągle widzieć 7 z przodu. I gówno mnie obchodzą centymetry. Ja chcę mieć 6 z przodu i już! Ta szóstka jest dla mnie tak bardzo pożądana, bo przez ostatnie 2 lata, jeśli się pojawiła, to na bardzo krótko. Jestem nabuzowana, czuję, że długo tak nie pociągnę, potrzebuję urlopu. I 6 z przodu. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, SZEŚĆ, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć... Jeszcze ze 2 głębokie oddechy i będzie lepiej. A swoją drogą. Wczoraj dostałam mega wycisk na zajęciach, serce mało mi z klatki nie wyskoczyło. Uwielbiam ten stan! Ta muza, ta walka sama ze sobą, gdy już myślę,że nie dam rady,a skaczę raz jeszcze, podnoszę ciężar raz jeszcze, po raz ostatni podnoszę się z materaca. Uczucie PO jest fantastyczne. Umysł zregerowany, nie myślę o problemach, jestem tylko ja i moje zadowolenie. I najpyszniejsza mineralna na świecie. i tylko wtedy mam w dupie tą moją 6 z przodu.

3 komentarze:

  1. Nie ma się co martwić wagą - ja nawet nie wiem ile ważę. Zresztą pewnie sama o tym wiesz :) W końcu i ona spadnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem Cię, tak bardzo Cię rozumiem. Kiedyś dieta dawała mi szczęście teraz bardziej od tego co i jak zjem martwię się, aby za dużo nie myśleć i sobie nie wkręcać. Szybko zobaczysz upragnioną szóstkę - powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też niechce już pędzić;p

    OdpowiedzUsuń