piątek, 27 lipca 2012

hobby

...życie bez pasji jest nudne. Nie ma nad czym się zatrzymać, nie masz o czym myśleć, nie ma czegoś, co mimo najgorszego dnia nadaje Twemu życiu sens.

Ja do tej pory miałam kilka hobby, w zależności od tego, jak zawiał wiatr:P
Było to i malowanie, i scrapbooking, i nauka angielskiego, i gotowanie i uprawa kwiatów... i to i tamto...

Jedno tylko się nie zmieniło- pasja przygotowania do akcji odchudzanie :]

Nie wiem, czemu wydaje mi się to zabawne, powinnam raczej nad sobą gorzko zapłakać, ale że obiecałam sobie nigdy więcej się nie poddać, to i odrzucam wszelkie myśli, które mogą odsunąć mnie od "jeszczetylkodzisiowej" akcji.

Z zamiłowania jestem Planistką.

 Oj, jak ja uwleibiam planować "od poniedziałku"! Boże święty, czego to ja nie zrobię w tym wyjątkowym dniu! Ileż to ja balsamów zakupię, ile oliwek ile sprzętu do masażu, ile tłuszczu wytępię itd itp. Jednoczesnie porządny zryw nie mógł odbyć się bez zakupu motywujacej gazetki!

 Shape, Super Linia i Happy!

Leciałam do Empiku, kupowałam co trzeba i szybko do domu, herbatka [najlepiej już zielona, bo przeciez się odchudzam] i hop do łóżka [ no przecież ostatnie chwile lenistwa mi się należą!] wgłębiać się w lekturę gazetek.

Kupno gazetki stawało się obowiązkowe w przypadku, kiedy dołączona była jakakolwiek płyta z ćwiczeniami. I tu muszę przynać się do pokaźnej kolekcji....

Czy Wy to widzicie?:



Jest tam wszystko. I coś na uda i na pośladki, na bicepst, sriceps, brzuch, na węższą talię o 3cm, totalną metamorfozę w 4 tygodnie, ćwiczenia w domu , w plenerze ... Niezła piramidka, co?

Niestety wśród tych płyt są egzemplarze, ktrórych ani razu nawet nie odtworzyłam, sa takie które obejrzałam [!!!] i stwierdziłam, że jutro sobie pocwiczę...
Ale są też takie, które naprawdę przypadły mi do gustu i które komisyjnie odkurzam i będę ćwiczyć.



Trening z Ewą Chodakowską jest stosunkowo świezy, więc nie zdążył się zakurzyć, jednak nigdy nie udało mi się tego treningu ukończyć. Jest dla mnie zbyt ciężki, zwyczajnie nie daję rady, sadło pokonuje mnie w ciągu 10-15 minut. Ale to nic, spokojnie, powoli i w końcu dam radę.

Tak samo jak ta nieszczęsne górka na rowerze, wiecie, że wczoraj znów tam byłam? Podtrzymuję wersję, że ta górka to rzeźnia, może powinnam w tak poczatkowej fazie wybierać mniejszy kaliber, ale sie zawzięłam i jej pokazę kto tu rządzi! Zrobiłam nawet dłuższą trasę niż ostatnio. Uda mnie aż paliły, wysiłek był niezły, ale wszytsko wynagrodziło wjechanie na szczyt.

A dziś zapowiada się też całkiem fajny dzień, bo umówiłam się na rower z koleżanką, a potem pojeżdzę jeszcze z mężem.
I pewnie znów udamy się na górkę. Nadal górkę "śmierci" póki co....

1 komentarz:

  1. niezła kolekcja:) samo posiadanie takich gazet czy płyt rzeczywiście nic nie daje [a szkoda, bo byłoby o wiele łatwiej:P] ale zawsze to jakaś opcja zdobycia nowej dawki motywacji. jak biore nowy numer gazetki odchudzającej to od razu mam chęć cwiczyć tu i teraz. niestety zazwyczaj na chęci sie tylko kończyło. ale u Ciebie widzę pełna mobilizacja:] tak trzymać!:)

    OdpowiedzUsuń