sobota, 14 lipca 2012

jedziemy na basen...

jest tylko jedno miejsce wg mnie gorsze od wypadu na plażę- wypad na basen!

Boże... co za trauma. Na dodatek dziś pada i nie tylko my postanowiliśmy pojechac się pochlapać. Tzn naturalnie nie był to mój pomysł, tylko Pawła, który basen lubi. A ja nienawidzę. Nie dosć,ze pokazywanie się ludziomw  stroju kąpielowym to dla mnie tragedia nie do przezycia, to jeszcze nie umiem pływać i zwyczajnie się na tym pieprzonym basenie nudzę!!!

No bo ile można się pluskać w "wannie"?

Naprawdę nie umiałam się z dzisiejszego wypadu cieszyć. Pozytywny fakt tego wyjazdu to przekonanie się na własne oczy,ze nie tylko ja mam cellulit. Niestety ten "pan" romansuje z prawie każdą babeczką, nie odpuszcza szczupłym ani chudym. Ja zamierzam zakonczyć ten związek jak najszybciej bo jak widzę cellulit na moich udach, to wcale nie jest mi do śmiechu.

Na basenie byliśmy ok 1,5 godziny, starałam się próbowac pływać, jak najwięcej machać nogami, albo przynajmniej atakowac mój tłuszczyk hydromasażem.

Dziś jeszcze planuję masaż bańką chińską, albo samą oliwką, zakupiłam też nową gąbkę z syreny, że o tych wszystkich balsamach ujędrniajaco-antycellulitowych nie wspomnę! jak widać, jestem zaopatrzona w niezły sprzęt, jeszcze tylko trzeba go zwyczajnie uzywać;) a wtedy frajer celulit sobie pójdzie w... gdzies tam.

Jest też coś,czym chciaąłbyms ie pochwalić!

otóż po wielu latach prób w końcu znzalazłam przepis na PYSZNĄ TARTĘ Z KUREK! no nic tylko palce lizać!


 jak [mam nadzieję] widać na załączonym obrazku po prostu niebo w gębie i tyle!
Zaraz sobie tylko obliczę ile taka jedna porcja moze mieć kalorii, bo sycąca jest niesamowicie i już sobie myślę,zeby zabrać sobie kawałeczek w poniedziałek do pracy, o ile coś mi jeszcze z niej zostanie...

edit
na moje ślepe oko i o ile umiem liczyć porcja ma ok 220 kcal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz