środa, 25 lipca 2012

słodko żyć

Moje "jeszcze tylko dziś" działa!!!

Dzięki temu nie kupilam sobie czipsów i pączka!  a był taki pyszny...z toffi i z lukrem...okazuje się, że mogę nie kupić pączka z lukrem! Niewiarygodne, wcześniej to się nie zdarzało.

Bo ja uwielbiam lukier... w ogóle się zastanawiam, po co ludzie robią bułki słodkie z kruszonka na przykład, jak przecież istnieje takie coś jak lukier? Albo jeszcze gorzej- pączek z cukrem pudrem!? sens konsumpcji pączka polega na tym, żeby jak najszybciej dogryźć się do marmolady, potem już na spokojnie je się całego pączka, a na koniec zlizuje lukier z palców, budzi itd :]
...a potem można już zacząć narzekać, że jest się grubym i zacząć planowac odchudzanie;)

ok,ok, są na świecie dziwolągi, które nie lubią lukru i buła z kruszonką jest własnie dla nich, są ludzie dla których masa kajmakowa jest za słodka, czy nie wciągną na raz mleczka w tubce, niektórzy nawet potrafią nie wzruszyc się na widok gofra, czekolady albo wafelków.

Jak nie trudno się domyśleć mnie to nie dotyczy. Ja potrafię mleczko w  tubce wziąć "na raz", zjeść masę kajmakową, zagryźć gofrem i popić to wszystko gorącą czekoladą. Mam po prostu inne poczucie słodkości niż reszta świata :P

Jednocześnie mogę obyć się bez tortów z bitą śmietaną, serników, babeczek, czekolady nadziewanej, czekoladowych lodów i pączka z cukrem pudrem ;]

Czyli nie jest tak, że wciągam wszystko co słodkie , ja po prostu lubię jeść to co mi bardzo smakuje, tylko nigdy nie potrafiłam przystopować. Jak była czekolada, to trzeba było zjeść ją całą, dostałam 2 wafelki, to jeden nigdy nie pozostał na poźniej, z resztą -w moim słowniku dla słodyczy nie było takiego pojęcia jak "na potem".

Na szczęście to już historia i moje podejście do słodkiego jest już zupełnie inne.

Myśląc o tym niezjedzonym pączku poszłam na siłownię. Ćwiczyło mi się średnio, pobiegałam ok 20 minut, potem rowerek i godzinka z minutami zleciała, potem przespacerowałam się do domu. Kupa czasu zleciała, ale w sumie dokąd miałabym się spieszyć? Mam dziś urlop, męża w domu nie ma, dzieci mi nie płaczą, więc mogłam wlec się po mieście i spokojnie rozmyślać o sensie życia.

O nabiera ono sensu coraz większego, gdyż zanotowałam spadki w obwodach!
Wkurza mnie tylko waga, chyba wyrzucę ją wpizdu. Co tydzień wskazuje inną wagę, różnica to nawet 4-5 kg, więc zupełnie tego nie czaję, wymieniłam już baterie, ale nie pomogło. Stawiam ją na takim schodku, ok 5cm i kiedyś mi się z niego zsunęła i spadła, moze to jest przyczyną? A w cholerę z tą elektroniczną francą. Centymetry są ważniejsze. A oto one [wrażliwszych proszę o pominięcie tego obrazka :P]



LEGENDA:

data 11-12-2011, to moje ostatnie wymiary z najlepszych czasów...niestety wtedy stwierdziłam, że " jedna czekoladka nie zaszkodzi" i zaczęłam tyć. Byłam wtedy na diecie dukana, być może moja waga i wymiary były jeszcze lepsze, bo dietę rzuciłam na poczatku roku 2012 ale nie mam notatek z tego okresu. Daty kolejne są już z bieżącego okresu.

udo mierzę w 3 miejscach, nad kolanem, na środku i w najgrubszym miejscu, stąd 3 pomiary

opona- w najszerszym miejscu poniżej pępka, a talia ,tam gdzie powinna ona być:]

cóż, jak widać daleko mi do 90-60-90, ale to nic. Waga tylko mnie powaliła dziś. W następnych pomiarach ją pominę, bo mnie tylko irytuje.

1 komentarz:

  1. zazdroszcze wymiarów z 2011:) mam nadzieje, ze juz niedlugo dopiszesz kolejne cyferki, o kilka cm mniej każda:)

    OdpowiedzUsuń